Bełchatów dymi ponad chmurami

Dymy z elektrowni Bełchatów. Dane źródłowe: Landsat, US Geological Survey. Copyright: A.Z.Kotarba
.

Morze chmur a nad nim pióropusz dymu z elektrowni Bełchatów. Widoczna na zdjęciu smuga dymu ciągnie się na długości 10 km i ma szerokość dochodzącą do 2-3 km. Z takim obrazem często mamy do czynienia w chłodnej połowie roku, gdy Polskę przykrywają niskie chmury. Pogoda jaką widzimy z powierzchni ziemi jest wtedy średnio atrakcyjna: całe niebo zasnute chmurami, zimno, mgliście. Warstwa chmur zalega zazwyczaj jednak stosunkowo nisko, do kilkuset metrów. Częściowo lub w całości przebijają się przez nie wysokie kominy elektrowni i elektrociepłowni.

Kominy są wysokie właśnie dla tego, by w czasie tego typu pogody uwalniać spaliny możliwie jak najwyżej, idealnie jeśli poniżej tzw. warstwy inwersyjnej. Gdyby uwolniono je niżej, ze względu na warunki termiczne w atmosferze spaliny zostałyby zatrzymane przy powierzchni ziemi. (Na powyższym zdjęciu pionowy zasięg warstwy inwersyjnej najpewniej pokrywa się z wysokością, do jakiej sięgają chmury.)

A Bełchatów emituje sporo. Zajmuje niechlubne pierwsze miejsce na liście największych emitentów dwutlenku węgla w Unii Europejskiej: 33 mln ton CO2 w roku 2019. To trzy razy więcej, niż w tym samym czasie wyemitował przewoźnik lotniczy Ryanair.